niedziela, 17 marca 2013

sundayclassics #1: Sistars - Inspirations

Przez te nieco ponad 2 miesiące, przez które prowadzę chillsound'a, już kilka osób mówiło mi, żebym oprócz wrzucania nowych, nieznanych szerszej publiczności utworów, podrzucił czasem też jakiś znany lub zapomniany już klasyk. Nie powiem, dobry pomysł ale na początek wypada zadać sobie pytanie: czym właściwie jest klasyk? Bo przecież to, co dla jednego klasykiem bezsprzecznie jest, dla kogoś innego może być też nic nie wartym chłamem.

Na początek może więc kilka słów wyjaśnienia, czym to całe sundayclassics będzie, a przynajmniej, jak ja to widzę w momencie, gdy piszę te słowa. Cykl sundayclassics, jak sama nazwa wskazuje, będzie ukazywać się co niedzielę, a będę w nim umieszczać piosenki, które na głównej liście chillsound'a znaleźć by się nie mogły. Bo w zamierzeniu trafiają na nią utwory świeże, lub takie, które pomimo ponad roku na koncie, dopiero teraz stają się znane lub też dopiero teraz wpadłem na nie ja. Do sundayclassics trafiać natomiast będą tracki, które dla mnie i podkreślam - tylko dla mnie mają już status klasyków. Wcale nie muszą to być dinozaury z lat '40 czy '50 i takich radzę się nie spodziewać. Będą to raczej piosenki, które z wiekiem wcale nie traciły według mnie na wartości, takie które ciężko było mi wyrzucić z telefonu, "empetrójki" czy aktualnie słuchanej playlisty. Jako, że jesteśmy w Polsce zacznę od naszej rodzimej produkcji.

Było ostatnio wokół Sistars głośno, nawet bardzo. Po kilku latach kompletnej ciszy, w trakcie której zarówno dziewczyny, jak i chłopaki z Planu B, skupiali się na solowych projektach, zespół powrócił. Najpierw, w bardzo dobrym stylu, grupa zagrała na Orange Warsaw Festival w 2011 roku. Bardzo dobre przyjęcie, zarówno przez wiernych fanów, jak i krytykę, znów nakręciło plotki o reaktywacji Sistars i wzbudziło we wszystkich chęć na więcej. Od tamtej pory czekaliśmy i czekaliśmy, aż w końcu, w ubiegłym miesiącu skład pokazał swoje pierwsze od sześciu lat nagranie - utwór "Ziemia". Za dużo o nim pisać nie będę, bo jak dla mnie, nie był to ten sam poziom, co kiedyś. Oczywiście, lepszy niż większość tego, co serwują nam stacje radiowe, brakowało jednak charakterystycznego dla tej grupy wychodzenia przed szereg - tworzenia czegoś, co w naszym kraju teoretycznie nie mogło się sprzedać, a jednak się sprzedawało. Pomyślałem jednak, że oni dopiero się przecierają, a następny song będzie tym prawdziwym powrotem. Dziś już wiem, że się przeliczyłem. Reaktywacji Sistars nie będzie - dziewczyny nie dogadują się z chłopakami tak dobrze, jak kiedyś, w związku z czym Plan B działać będzie osobno, a siostry Przybysz pójdą swoją drogą, tworząc pod szyldem Archeo Sisters.

Szkoda, bo jak dla mnie Sistars był jednym z najjaśniejszych punktów na polskiej scenie muzycznej. Fenomenalne wręcz barwy głosów zarówno Natalii, jak i Pauliny, perfekcyjne podkłady tworzone przez chłopaków, niebanalne teksty, różnorodność gatunkowa - bo przecież nagrywali zarówno hip-hop i r&b, jak funk, pop, czy tak zwany white soul. Jak dziś pamiętam moje wkurzenie, gdy w eliminacjach do Eurowizji w 2004 roku, naprawdę przełomowe, jak na nasz kraj nagranie "Freedom", przegrało z miałkim "Love Song" Blue Café. Dziś wiem, że może to i lepiej, bo wtedy, jako 14-latek, nie miałem świadomości, że konkurs ten dawno stracił na znaczeniu i swoim poziomem dorównuje przeciętnym dożynkom gminnym (nie obrażając dożynek). 

Pierwszy album grupy - ten bardziej hip-hopowy - "Siła Sióstr" był bardzo dobrym debiutem. Dziewczyny nie bały się kontrowersji, potrafiły sypnąć soczystą ku*wą, zachowując przy tym dobry feeling. Album podbił polski rynek, trafiając na szczyt listy sprzedaży i otrzymując dwa Fryderyki, za "Nową twarz fonografii" i "Album roku - hip-hop". Dla mnie był to jednak tylko wstęp do jednego z najlepszych dokonań w historii polskiej fonografii - czyli drugiego i zarazem ostatniego w karierze Sistars longplay'a "A.E.I.O.U." Na płycie tej zdecydowanie mniej jest klimatu blokowisk i wyrzutów do otaczającego nas świata - słuchanie jej przynosi w zasadzie czystą radość. Funkujące tracki, takie jak "Boogie Man", "Listen To Your Heart", czy song tytułowy, to coś czego na naszym rynku brakowało. Płyta, tak jak jej poprzedniczka szturmem podbiła rynek, znów wspinając się na szczyt OLiS i zdobywając Fryderyka w kategorii "Album roku - hip-hop". Na albumie znalazło się też miejsce na opisywany przeze mnie utwór, wybrany przez Sistars na jeden z singli. "Inspirations" to chillująca ballada w klimacie r&b, w całości wyśpiewana przez Paulinę Przybysz. Jest to według mnie kompozycja idealna, kompletna - mądry tekst idealnie współgra ze spokojnym podkładem, który dąży do punktu kulminacyjnego. Ten następuje w 2:30 i od pierwszego usłyszenia tego momentu "Inspirations" podbiło moje serducho, przez co w pewnym czasie "repeatowałem" je wręcz nienormalnie dużą ilość razy. Pomimo tego, nadal bez żadnego znudzenia mogę słuchać tego utworu, tak jak i całego "A.E.I.O.U.". Jednak, parafrazując tekst utworu, to właśnie ten "song makes them unforgettable".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz