poniedziałek, 29 września 2014

Halsey - Hurricane / Ghost / New Americana

chillsoundsgoodmusic
Na debiutancką EP-kę tej 19-letniej dziewczyny z New Jersey zaostrzyć zęby zdążyło już sobie wiele osób. Ja jednak starałem się być powściągliwy. Utwory "Ghost" i "New Americana", choć wcale nie były złe, trochę za bardzo kojarzyły mi się z dokonaniami nastoletnich, popowych gwiazdek. Oczywiście były co najmniej o klasę lepsze, jednak nadal nie przekraczały moim zdaniem granicy, przy której ktoś zaczyna mnie bardzo interesować. Człowiek jednak czasem się myli ;)

Sytuacja diametralnie zmieniła się dziś, gdy po raz pierwszy usłyszałem najnowsze nagranie Halsey, czyli "Hurricane". To właśnie w tym utworze wokalistka pokazała, że zna się na alternatywnym popie i umie wykorzystać elektronikę do czegoś więcej, niż tylko typowego zaznaczenia rytmu. Klimat tego utworu bije na głowę poprzednie dokonania Halsey. Najlepsze jednak, że po kilkukrotnym przesłuchaniu "Hurricane", tamte piosenki też wpadły mi w ucho. Właśnie dlatego podrzucam Wam wszystkie poniżej. Premiera EP-ki pt. "Room 93" - 28 października.

"Hurricane"



"Ghost"



"New Americana"



Linki:

niedziela, 28 września 2014

Sir Sly - Inferno (ft. Lizzy Plapinger)

chillsoundsgoodmusic
Sir Sly podbili rok temu moje serce, a ich "Where I'm Going" był według mnie jednym z najlepszych utworów, jakie miałem okazje w 2013 roku usłyszeć. Fenomenalna EP-ka sprawiła, że ostrzyłem sobie zęby na ich pełnoprawny longplay. W międzyczasie przyszła jeszcze pora na kilka remixów oraz utwory, które ostatecznie na albumie się nie znalazły. Pierwszą płytę chłopaków z Sir Sly oficjalnie zwiastował tytułowy singiel - "You Haunt Me". Muszę przyznać, że trochę mnie to zaniepokoiło, bo w utworze tym Sir Sly delikatnie zboczyli z obranej przez siebie drogi. Nie twierdzę oczywiście, że track ten jest zły, ale mi zwyczajnie "nie podszedł".

Na szczęście dziś nie muszę już martwić się o jakość debiutanckiego longplaya amerykańskiego bandu. "You Haunt Me" miał premierę 12 września, dzięki czemu większość z nas mogła wyrobić już sobie zdanie na temat tej płyty. Na albumie znajdziemy utwory znane już z wspomnianej EP-ki oraz kilka nowych propozycji. Całość nie jest zła, powiedziałbym nawet, że jest bardzo dobra, jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby wszystkie utwory trzymały objęty początkowo klimat, "You Haunt Me" byłoby o klasę lepsze. Nie zmienia to jednak faktu, że zachęcam do przesłuchania albumu. Zresztą zdecydowanie lepiej zrobi to nagrane wspólnie z wokalistką MS MR "Inferno" - jeden z mocniejszych punktów płyty.


Linki:

Jack Garratt - Worry / Water

chillsoundsgoodmusic
Przerwy w prowadzeniu chillsounda sprawiają niestety, że omija mnie bardzo dużo dobrej muzyki. Jest jednak coś, co w tym całym zamieszaniu lubię - nadrabianie zaległości. Ot, taki Jack Garratt - większość świata już od blisko dwóch miesięcy zachwyca się jego EP-ką, a ja poznałem go dopiero dziś. Nic straconego, bo pierwsze wrażenie pozostaje takie samo - a jest ono horrendalnie dobre!

Jak już wspomniałem, londyński artysta wydał 14-go lipca swoją debiutancką EP-kę pt. "Remnants". Na płycie znajdziemy 4 utwory, w tym tytułowy track oraz debiutancki "I Couldn't Want You Anyway", który sprawił, że o Jacku zaczęło się robić głośno. Dla mnie jednak prawdziwą perłą albumu okazał się track "Worry", który przy odrobinie rozgłosu mógłby z powodzeniem podbić światowe listy przebojów. Garratt bazuje na charakterystycznych, elektronicznych podkładach, które bardzo łatwo wpadają w ucho, jednak podporą całej EP-ki jest wokal artysty. Jack bez problemu przeskakuje z ciepłego, naturalnego brzmienia na wysoki falset, a my nie czujemy przy tym nieprzyjemnego zgrzytu, co niejednokrotnie w przypadku śpiewających facetów ma miejsce. Warto wspomnieć jeszcze o tym, że artysta jest też multiinstrumentalistą i potrafi bez problemu sam zremiksować swoje utwory. Człowiek orkiestra - czego chcieć więcej?

"Worry"


"Water"


Linki:

sobota, 27 września 2014

TĀLĀ - Alchemy

chillsoundsgoodmusic
TĀLĀ weszła na muzyczny rynek niczym Rosja na teren Ukrainy - mówiąc krótko - z pierdolnięciem. Jeszcze na początku 2014 roku była nikomu nieznaną artystką, natomiast dziś jej debiutancka EP-ka "The Duchess" ma ponad pół miliona zasłużonych wyświetleń na Soundcloudzie. Londyńska producentka nie spoczęła jednak na laurach, czego efektem "Alchemy" - tytułowy utwór z nadciągającej wielkimi krokami kolejnej EP-ki TĀLI.

Dziewczyna lubi eksperymentować - słychać było to na "The Duchess", słychać również w najnowszym tracku. Połączenie chłodnej, niebanalnej elektroniki z arabskimi rytmami wydaje się być ryzykownym krokiem - jednak w przypadku TĀLI sprawdza się znakomicie. Nie jest to oczywiście typ muzyki, który każdemu przypadnie do gustu, mnie jednak satysfakcjonuje i sprawia, że z niecierpliwością czekam na całą EP-kę. Każdemu, komu spodoba się "Alchemy" polecam przesłuchanie wcześniejszych dokonań artystki.


Linki:

Yeo - KOBE / Always Open

chillsoundsgoodmusic
Yeo na scenie muzycznej działa już od 2006 roku i znany jest z tego, że nie przywiązuje się zbytnio do danego gatunku muzycznego. W trakcie swojej kariery bawił się już folkiem, r&b czy szeroko pojętą alternatywą. Przez cały czas pozostawał jednak w cieniu, zainteresowanie wzbudzając dopiero wydanym już prawie rok temu utworem "Girl". Minimalistyczny, elektroniczny track sprawił, że wokół nagrywającego w Melbourne Australijczyka zrobiło się głośno. I choć porównania do takich artystów, jak Jai Paul, jak zwykle okazały się być trochę na wyrost, to jednak Yeo z pewnością jest postacią wartą naszego zainteresowania.

Na chillsounda trafia dzięki wydanej ponad tydzień temu EP-ce o nazwie "Come Find Me". Na minialbumie znajdziemy 4 utwory i jeden remix - i wbrew pozorem, to wcale nie "Girl" jest najsilniejszym punktem tego wydawnictwa. W mojej opinii na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się "KOBE" -  track, którego niesamowicie optymistyczny elektroniczny hook zostanie mi w głowie na długi czas. W kontraście do niego pozostają dość spokojne zwrotki, niejednokrotnie ubarwione fajnie wykorzystanymi, syntetycznymi dźwiękami. To jednak właśnie powtarzający się kilkukrotnie bridge stanowi o sile utworu - trochę żal, że poznałem go dopiero dziś, bo z pewnością stanowiłby idealny soundtrack pod wakacyjne wspomnienia.

Nie mniejsze wrażenie zrobił na mnie "Always On My Mind" z przytłumioną gitarą w tle. Po raz kolejny mamy tu do czynienia z nienachalną elektroniką, dzięki której uśmiech po raz kolejny pojawia się na naszych ustach. Utwór ten jest zdecydowanie bardziej "surowy" od swojego poprzednika, jednak również w tym przypadku najważniejszą jego zaletą jest melodyjność. Yeo ma smykałkę do tworzenia zgrabnych i zapadających w pamięć kompozycji, które podświadomie nucimy jeszcze przez długi czas od przesłuchania utworu. Z chęcią przyjrzę się jego kolejnym produkcjom.

"KOBE"



"Always Open"



Linki: