sobota, 3 czerwca 2017

Nara!

chillsoundsgoodmusic
Gdy dokładnie 4 lata, 4 miesiące i 23 dni temu zakładałem csgm, nie przyświecały mi żadne wyższe cele. Ot, jako osoba, która od długiego czasu zaglądała w najróżniejsze zakamarki Internetów, w poszukiwaniu nowej, nieznanej muzyki, odbyłem pewnego dnia rozmowę ze znajomą:

- klsk, a skąd Ty właściwie bierzesz całą tę muzę, która zawsze u Ciebie leci?
- Aaa wiesz, z różnych miejsc - z ulubionych kanałów na YouTube, z Soundclouda, ale przede wszystkim z zagranicznych blogów muzycznych, które codziennie wrzucają nowe utwory.
- To czemu sam nie założysz takiego bloga?

Rozmowa nie brzmiała może dokładnie w ten sposób, jednak jej sens został zachowany. W ten sposób narodził się pomysł, który dość szybko wykiełkował i 11 stycznia 2013 roku na csgm opublikowany został pierwszy post. W 2013 roku byłem jeszcze studenciakiem ze stypendium, który dzięki funduszom wpadającym co miesiąc "znikąd", pracą kalał się jedynie dorywczo, w związku z czym miałem mnóstwo czasu do zmarnowania. Zapewne właśnie dzięki temu w 2013 roku napisałem dla Was aż 217 postów, a csgm w powolnym tempie zaczął przeradzać się w coś, o czym nawet nie myślałem klikając w klawisze klawiatury podczas tworzenia pierwszego posta.

Początkowo csgm był miejscem przeznaczonym stricte dla moich znajomych, którzy słuchali takiej samej muzyki jak ja. Pamiętam zdziwienie i zaciekawienie, gdy na fejsbukowym fanpage'u csgm zaczęły pojawiać się pierwsze "obce" lajki. Do dziś mam przed oczami pierwszego maila z muzyką, wysłanego do mnie przez członków zespołu. Byłem wtedy tak zajarany, że oczywiście opublikowałem ten utwór, choć kompletnie mi się nie podobał. Nie chciałem jednak zmarnować takiej okazji - w końcu napisali do mnie ludzie zza oceanu - wielki świat, szmery, bajery itp. Stopniowo maile zaczęły spływać coraz częściej, a wraz z nimi upływał czas, zmieniając wszystko dookoła.

Skończyłem studia, znalazłem pracę na pełen etat, pojawiły się inne obowiązki związane z "dorosłym życiem" - czasu na csgm było coraz mniej. Choć przez kolejne 3 lata co jakiś czas podrzucałem Wam nową muzykę, to jednak nie było już to działanie systematyczne. Zaczęły pojawiać się przerwy - najpierw kilkutygodniowe, potem kilkumiesięczne. Samo szukanie muzyki przestało mi sprawiać taką przyjemność, jak kiedyś. Bo jeśli w ciągu jednego dnia dostaje się 150 maili, a udaje się sprawdzić jedynie drobną część z nich, człowieka trafia szlag - przez to, że w tej niesprawdzonej reszcie może przecież pojawić się perełka godna Grammy. W ten sposób oddalałem się od csgm, powracając do niego jedynie sporadycznie - w momentach, gdy samemu brakowało mi nowej muzyki.

Ostatniego posta na csgm napisałem 23 marca tego roku. Na skrzynce mailowej mam ponad 17 tysięcy nieodczytanych wiadomości. Nie ma fizycznej możliwości, bym kiedykolwiek sprawdził je wszystkie. Wciąż jednak szukam nowej muzyki i czasem nie daje mi spokoju fakt, że nie dzielę się nią z Wami. Dlatego zacząłem myśleć i analizować, co mógłbym zmienić.

Spojrzałem więc na statystykę. Tak wiem - statystycznie posiadam nieco ponad jedno jądro, jednak czasami warto spojrzeć na różne dane chłodnym okiem. Mniej więcej od półtora roku ogromną przewagę gości na csgm stanowią osoby z krajów anglojęzycznych. Może więc czas przerzucić się na język Szekspira, skoro taki mój target? Doszedłem też do wniosku, że przecież nie muszę pisać o każdym utworze osobno - dla Was najważniejsza jest muzyka, a nie te farmazony, które niejako przy okazji zawsze dla Was tworzyłem. To pozwoli mi na zaoszczędzenie sporej ilości czasu.

Myśląc i analizując, doszedłem do jednego, konkretnego wniosku. Prowadzenie csgm w takiej formie, w jakiej robiłem to dotychczas, całkowicie mija się z celem. Dlatego przyszedł ten czas, gdy dziękuję Wam za każdą chwilę poświęconą na mojego bloga, każdy lajk, każdy komentarz. Przyszedł czas, w którym mówię "Nara!".

Nie jest to jednak "Nara!" na stałe. Mam nadzieję, że csgm powróci w zmienionej formie - może nawet szybciej, niż wynikałoby to z powyższego tekstu ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz